V Wakacje z Historią – Ełk 2016

O wakacjach z historią dowiedziałem się w czwartek tj dzień przed wyjazdem do Ełku. Rodzice wrócili z pracy i poinformowali mnie, że jedziemy na specyficzne i mega spontaniczne wakacje. Okazało się, że mamy znajomy, który jest organizatorem powiedział, że są wolne miejsca bo ktoś zrezygnował. Historia to najgorszy przedmiot w szkole, dlatego jak usłyszałem, że mam jechać na jakieś wakacje z historią to od razu zacząłem protestować. Ale jako 11-latek nie bardzo miałem możliwość dyskusji, wiedziałem jedno to będą najgorsze wakacje w moim życiu.

Jak bardzo się myliłem dowiedziałem się gdy tylko dojechaliśmy na miejsce. Może nie od razu, bo nadal przerażała mnie ta …historia. Jednak na miejscu było dużo rodzin z dzieciakami i młodszymi i starszymi i przede wszystkim z moimi rówieśnikami. Szybko złapaliśmy kontakt i świetnie się bawiliśmy. Na wieczór zaplanowane było zwiedzanie i już na samo hasło zwiedzanie, miałem wizję nudnego łażenia za ględzącym przewodnikiem po jakimś muzeum. Jakie było moje zdziwienie gdy, kazano nam zabrać latarki i obiektem naszego zwiedzania był zamek przy którym rozbite było obozowisko. Tak obozowisko, to akurat dla mnie żadna nowość, bo często wakacje z rodzicami spędzałem pod namiotem. Wracając do zwiedzania, zamek, a w zasadzie ruiny zamku za dnia prezentowały się kiepsko, ale w nocy chodzenie po zamku było świetna zabawą. Przewodnikiem był Radek, prywatnie tata moich nowych znajomych, z zawodu archeolog, który nadzorować miał wykopaliska.

Od poniedziałku miał zacząć się wolontariat, którego także się obawiałem. Od rodziców dowiedziałem się na czym ma polegać cały ten wolontariat, że w dużej mierze to będą wykopaliska przy starym więzieniu, czyli budynku, który był na terenie zamku, a do którego nie można było wchodzić. Radek zaproponował także wykop w samym zamku. Pokazał nam także jeszcze jedno miejsce w piwnicy, które z jego punktu widzenia było ciekawe i warte zbadania. To miejsce szczególnie przypadło do gustu mojej mamie, która od kilku lat działała w zarządzie stowarzyszenia opiekującego się jednym z łódzkich schronów w którym zorganizowano wystawy i udostępniono do zwiedzania. Radek nie miał nic przeciwko by mama to miejsce zbadała, no oczywiście nie sama. I jak w schronie tak i tutaj zebrała większość młodzieży, która chętnie pomogła w rozbiórce zamurowanego przejścia. Wynosiliśmy cegły, uprzątaliśmy tą piwnice odsłaniając schody, które prowadziły bezpośrednio do zamku. Wolontariat okazał się czasami ciężką pracą, ale także świetną zabawą, która zakończyła się sukcesem tj odsłonięciem klatki schodowej. Inne badania także były sukcesem, przed starym więzieniem uwidoczniono zarwane półkoliste sklepienie. Do tej pory wierzę, że to legendarny tunel, którego chcieliśmy odnaleźć 🙂 A w zamku znaleziono – śmietnik, w którym było pełno kości tj resztek z obiadu (kurczak, królik, przepiórki itd.), ale także dużo skorup ówczesnych talerzy, misek. Wydobyte z zamku wiadra piasku i „śmieci – skarbów”, wstępnie selekcjonowano wewnątrz wykopu. Naszym zadaniem, tj dzieci było dokładne przesianie piasku w poszukiwaniu tego co przegapiono w wykopie. W zasadzie oprócz kilku małych elementów ceramiki nic nie znaleźliśmy, ale i tak byliśmy bardzo zadowoleni ze swojego wkładu w prace archeologiczne. Tak samo sprawdzaliśmy ziemię z wykopu przy więzieniu, tylko do tego celu wykorzystywaliśmy wykrywacze metali. I właśnie w trakcie prac przy tym wykopie, nagle zaczęto śpiewać sto lat i gdzieś zza wszystkich wyłoniła się moja mama z tortem. Trochę krępująca sytuacja, do której nie przywykłem, a jeszcze 3 razy się powtórzyła bo tak akurat wypadało, że moje urodziny były w trakcie trwania wakacji z historią.

Podsumowując, Wakacje z Historią to bardzo ciekawa inicjatywa. Wolontariat jest pracą na rzecz opiekunów obiektu na którym odbywają się wakacje. Po kilku godzinach pracy i szybkim obiedzie wyruszamy na zwiedzanie obiektów w okolicy. I nie jest to nudne chodzenie za przewodnikiem, najczęściej zwiedzamy obiekty takie do których nie wpuszczają zwykłych turystów. Zwiedzamy kościoły, ale nie tylko miejsca do których mają dostęp wszyscy podczas mszy. Często zwiedzamy wierze kościołów, dzwonnice, piwnice, a czasami nawet krypty. Odwiedzamy małe lokalne muzea, takie które są stworzone przez ludzi z pasją. Do historii, jako przedmiotu szkolnego trochę się przekonałem. Jednak uważam, że gdyby historia była w ten sposób pokazywana to była by jednym z ciekawszych przedmiotów szkolnych.

relacja Michasus

Więcej z V Wakacji z Historią na wydarzeniu